Tak robiono interesy na Morasku i w Radojewie, większość z obecnych nowych mieszkańców osiedli się spóźniła
W końcy XX wieku ponad 175 milionów złotych mógł zyskać Poznań dzięki gruntom w rejonie Morasko - Radojewo - Umultowo. Urzędnicy przespali jednak tę szansę. Czy przespali?
Morasko, Radojewo i Umultowo, dawne wsie położone na północ od Poznania, przyłączono do niego w 1986 r. Stanowią dziś one blisko 10 proc. powierzchni całego miasta. Mieszkali tu rolnicy, którzy wciąż obsiewają pola. Były też enklawy nowych osiedli domków jednorodzinnych. Spora część tych gruntów należała niegdyś do Poznańskiego Gospodarstwa Ogrodniczego Naramowice. Po przemianach politycznych z 1989 r. obszary te przejęła Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa (AWRSP). Od 10 lat agencja wyprzedaje te grunty. Wysyp działek na sprzedaż nastąpił pod koniec lat 90. Akurat wtedy, gdy władze Poznania zdecydowały, że te obszary doskonale nadają się na nowe osiedla mieszkaniowe.
Poznań mógł kupić 260 ha ziemię za ok. 40 mln zł. Zgodnie z Ustawą o
Samorządzie, nie mógłby sprzedawać tych działek, ale mógłby wnosić je jako
aport do spółek np. prowadzących działalność budowlaną. Cena gruntów rosła lawinowo (w 2002r. było to 170 zł za
m kw) i zysk Miasta byłby
ogromny. Ale Miasto tego nie zrobiło. Niektórzy radni tamtych czasów wciąż są
radnymi miejskimi.
Kto zwietrzył interes ?
Skoro prywatne osoby wiedziały, że to dobry interes, dlaczego nie wiedziało o
tym miasto?
Zyski odniosły i odnoszą niektórzy, ówczesne elity Miasta. A koszty ponosimy wszyscy, bo teren trzeba uzbrajać z kasy miasta, po uchwaleniu planu miejscowych a nawet bez mpzp.
Elity czyli kto? Na przykład dwie działki w rejonie Nowej Wsi o łącznej
powierzchni niemal 9 ha 21 maja 1999 r. kupiły razem 34 osoby. Są w tym gronie:
znani członkowie partii, byli posłowie, radni poznańskiego powiatu
współpracujący z Piotrem Buczkowskim, do niedawna szefem poznańskiego oddziału
AWRSP, byli szefowie urzędów państwowych, bankowcy, a także dyrektor generalny
TONAGRO w Poznaniu (spółki AWRSP). Zakupami zajmowali się też radni miejscy, zwykle poprzez rodziny.
Nikt nie poniósł konsekwencji prawnych
( na
podstawie art. Gazety Wyborczej: Monika Lamęcka, Aleksandra
PrzybylskaWspółpraca: wb, bewu, pz , 8 lipca 2002)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.