Z
nieprawdopodobnym zdziwieniem przyjęliśmy (członkowie nowej Rady Osiedla Morasko-Radojewo) informację o pomyśle radnego
miejskiego Matuszaka likwidacji siedziby Rady Osiedla przy ul. Morasko
57. Obwieściła tę wiadomość dwójce przedstawicieli RO jedna z Pań (chyba pełniąca obowiązki dyrektor przedszkola), które zostały zaproszone do siedziby RO w czwartek 4 VII w południe wraz z panem dyrektorem Wydziału Oświaty i
dyrektorem Wydziału Wspierania Jednostek Pomocniczych Miasta, przez radnego Matuszaka. A panie dowiedziały się o nowinie 10 minut wcześniej. Wystrzałowy pomysł pan radny potwierdził. Alkomatem nikt go nie sprawdził.
Kuriozalnym
jest fakt, że pan radny miejski jest również radnym Rady Osiedla M-R. Nie raczył
skonsultować swojego pomysłu z radnymi osiedlowymi tylko już na własną rękę zaczął
kombinować z władzą w mieście. Nie dziwota - poza jednym jedynym razem nie
uczestniczył w zebraniach nowej Rady Osiedla i nie kontaktuje się z nią w sprawach osiedla. Niestety styl działania Radnego Matuszaka to kontynuacja jego działalności jako przewodniczącego Zarządu Osiedla z lat poprzednich, kiedy podejmował decyzje de facto jednoosobowo nie licząc się z Radą, a zdanie mieszkańców w istotnych dla społeczności sprawach najczęściej było pomijane.
Pomysł
zabrania obu mniejszym osiedlom – Morasku i Radojewie – jedynego publicznego
miejsca, które powinno pełnić niepodważalną rolę publiczną w północnych dzielnicach
Poznania, pozbawionych jakichkolwiek obiektów publicznych, nie mówiąc o domu
kultury, jest pomysłem na szkodę lokalnej społeczności, gdzie znaczny odsetek mieszkańców (zwłaszcza w centrum Moraska) to osoby starsze.
Kiedy pan
radny był przewodniczącym zarządu RO (do marca 2019r.) nastąpił kompletny
upadek spontanicznej aktywności mieszkańców. Poza nielicznymi (jak ćwiczeniami ruchowe grupy wspartej przez proboszcza moraskiej parafii) i to organizowanymi
przez zarząd wydarzeniami nie było żadnej oddolnej aktywności mieszkańców.
Pustynia aktywności. Regres w stosunku do lat wcześniejszych. Pan radny odmawiał mieszkańcom nawet udostępniania
pomieszczeń na zebrania mieszkańców ulic, a zmuszony pismem dyr. ZKZL pana
Lewandowskiego do udostępnienia pomieszczenia siedziby jednemu ze Stowarzyszeń
zarejestrowanych na Morasku (carte blanche od dyrektora ZKZL) na spotkanie z mieszkańcami w sprawie
publicznej wyznaczył absurdalnie odległy termin. Nie było mowy o korzystaniu z
pomieszczeń przez mieszkańców na spotkania prywatne za ustaloną sensowną odpłatnością (w Morasku prócz sklepiku nie ma żadnego obiektu o charakterze publicznym, jak choćby kawiarnia!)
Obecna Rada
Osiedla planuje przywrócenie świetlicy młodzieży, jako miejsce spotkań dla seniorów
i dla mieszkańców spotykających się w sprawach lokalnych, poszerzyć grupy pań ćwiczących w ramach rehabilitacji ruchowej, pozwolić harcerzom Czarnej Trzynastki (w ogromnej części wywodzących
się z Moraska i Radojewa) na korzystanie z tej placówki. To jedyne miejsce na
naszym osiedlu, które może i powinno stać się integratorem naszej społeczności. W żadnym wypadku substytutem tego miejsca nigdy nie będzie szkoła na Umultowie, bardzo źle skomunikowana z Moraskiem i Radojewem, obca mieszkańcom naszych osiedli.
naszym osiedlu, które może i powinno stać się integratorem naszej społeczności. W żadnym wypadku substytutem tego miejsca nigdy nie będzie szkoła na Umultowie, bardzo źle skomunikowana z Moraskiem i Radojewem, obca mieszkańcom naszych osiedli.
Pan radny
Matuszak już wcześniej błysnął - równie szkodliwym i opłakanym w skutkach dla mieszkańców - pomysłem: po wyremontowaniu świetlicy w Radojewie, którą
zarządzała Rada Osiedla Radojewa, a potem Moraska-Radojewa, za kwotę 50.000
zł (radny sam odpłatnie wykonał część
prac remontowych), bez konsultacji z szerokim forum mieszkańców Radojewa oddał
świetlicę do zasobów miasta, rezygnując z reaktywowania jej działalności pro
publico bono. Do dzisiaj starsi mieszkańcy nie mogą mu tego destrukcyjnego dla
mieszkańców działania zapomnieć.
Przebudowa
pomieszczeń Rady Osiedla na potrzeby przedszkola to prowizorka, która nie
rozwiąże żadnego problemu z miejscami dla dzieci w wieku przedszkolnym. Co ma
zmienić wydanie wcale nie małych pieniędzy na przebudowę pomieszczeń dla
garstki dzieci? Ilu? Dziesięciu? Piętnastu? Jeżeli potrzebne jest pomieszczenie
czasowe, np. dla logopedy itp. to jest możliwe takie użytkowanie danych pomieszczeń
do południa po uzgodnieniu terminów z Radą.
Jako przestrzeń dla dzieci rozwijających się osiedli to żadne docelowe rozwiązanie problemu dostępności miejsc przedszkolnych na zaludniającym się i rozwijającym obszarze naszego miasta.
Nadmieniam,
że jeżeli Miasto chciałoby zwiększyć liczbę miejsc w przedszkolu w Morasku to
mogłoby dobudować skrzydło w budynku obecnego przedszkola, nawet w systemie
kontenerowym, i stopniowo, co rok, co parę lat rozbudowywać o nowe moduły.
Działka obecnego przedszkola jest obszerna i gotowa do inwestycji. Ponadto na piętrze nad pomieszczeniami przedszkola mieszka jedna rodzina, której miasto mogłoby zaproponować inne dobre mieszkanie w zamian za przekazanie miastu danego mieszkania.
Informujemy
decydentów nie operujących w sferze inwestycji deweloperskich, że na ul. Szklarniowej,
ok. 1 km od obecnego przedszkola, deweloper Konimpex przedstawił plan budowy
osiedla na 85 domów jednorodzinnych wraz z przedszkolem. Rada Osiedla
pozytywnie zaopiniuje lokalizację tam przedszkola. To daleko lepsza, lepiej
zlokalizowana i perspektywiczna inwestycja dla mieszkańców Moraska i Radojewa
niż wymyślona przez radnego Matuszaka na samym krańcu osiedla, w pobliżu firmy
zajmującej się wywozem odpadów komunalnych i przemysłowych, której wiele samochodów ciężarowych dzisiaj przejeżdża 3 metry od zabudowań siedziby Radu Osiedla, przy głównej drodze zbiorczej
Moraska (smog komunikacyjny i hałas). A jak radny wyobraża sobie przechodzenie
dzieci z obecnego przedszkola do przekształconego w jego oddział siedziby RO, i
z powrotem przez przejście dla pieszych w zasadzie na początku ostrego zakrętu
ulicy? Plac zabaw dzieci po jednej stronie a placówka przedszkolna po drugiej?
Z drugiej
strony w Radojewie niszczeje będąca pod ochroną konserwatora zabytków, na działce
miejskiej, dawna siedziba rodu von Treskow. Piękny, liczący 500m2 obiekt,
dwukondygnacyjny z poddaszem, sąsiadujący z wspaniałym parkiem pierwotnie
zaprojektowanym przez znanego niemieckiego projektanta ogrodów w końcu XIX
wieku. To najlepsze miejsce dla lokalizacji nowoczesnego, bliskiego rewelacyjnej
przyrody przedszkola, żłobka, a w przyszłości (społeczeństwo przecież się
starzeje) także obiektu dziennego pobytu seniorów. A remont można
prowadzić etapami zaczynając od miejsca dla przedszkola. Po etapowym remoncie
miejsca będzie dość na wszystkie społeczne cele w północnych dzielnicach
Poznania, od lat zapomnianych przez magistrat i radnych Rady Miasta. Ze szkodą dla właściwie całego miasta byłoby sprzedanie pałacu w Radojewie (jak zamierza magistrat) w prywatne ręce i nie kreowanie w nim funkcji publicznych. Jeżeli radny Matuszak chce naprawdę podjąć konstruktywne działania wspierające mieszkańców naszego osiedla to jest zadanie dla niego. Obecna Rada Osiedla będzie go w tym zakresie wspierać.
Reasumując: zdecydowanie - jako Rada Osiedla - przeciwstawiamy się pomysłowi
radnego Matuszaka uszczęśliwienia garstki rodziców, którzy poślą garstkę więcej
dzieci do przedszkola w Morasku kosztem całej społeczności Moraska i Radojewa,
unicestwienia oddolnych inicjatyw mieszkańców, harcerzy, organizacji
pozarządowym, lokalnych aktywistów. Dla siedziby Rady Osiedla nie ma
alternatywy w postaci szkoły na Umultowie - odległej i źle skomunikowanej z
osiedlami. Tam żaden senior nie dojedzie komunikacją zbiorową nie mówiąc o
dojściu piechotą. Pomieszczenia szkolne w dalekiej szkole nie mają żadnego klimatu do organizacji
życia lokalnej społeczności. Zaznaczamy, że Morasko-Radojewo należy - a może
jest jedynym – poznańskim osiedlem nieposiadającej żadnej placówki
kulturalno-oświatowej. Nam, ludziom z peryferii Poznania, płacącym podatki, też coś od
miasta się należy.
Czy pomysł
radnego miejskiego z Winograd i radnego Rady naszego Osiedla Matuszaka to
zemsta za przegrane wybory do Rady Osiedla wiosną br.? W końcu, kiedy przez 8
lat był przewodniczącym zarządu Osiedla, taki szkodliwy dla społeczności Osiedli
pomysł nie zaświtał mu w głowie. Mimo, że w siedzibie Rady Osiedla – w wyniku działań i decyzji przewodniczącego zarządu - właściwie nic się nie działo. Czy pomysł odebrania mieszkańcom naszego fyrtla świetlicy i miejsca spotkań to reakcja na zapowiedź nowej Rady Osiedla wprowadzenia do tych pomieszczeń ludzi, nowych pomysłów, integrujących działań. Jeżeli tak, a na to wygląda, to jest to niezmiernie smutny obraz naszej lokalnej „małej polityki”.
Wybory do Rady Osiedla przegrał 14:1. Gdyby miał honor, osamotniony, zrezygnowałby z bycia w tej Radzie Osiedla
OdpowiedzUsuń