Radojewo: Magia w blasku
rodziny von Treskow. Co skrywa pałac w Radojewie? Miasto chce sprzedać obiekt
· 16.08.2019 · Marta Danielewicz, Głos Wielkopolski
Po wejściu do parku rodziny von Treskow ludziom rozwiązują się języki. Co drugi zdaje się być pasjonatem i znawcą rodziny von Treskow. Zespół pałacowo-parkowy w Radojewie dziś popada w ruinę. Miasto najchętniej pozbyłoby się problemu, natomiast okoliczni mieszkańcy mają sentyment do tego miejsca. W pałacu odbywały się lekcje, a w parku wychowywały się kolejne pokolenia dzieci. Wierzą, że pozostałości po rodzinie von Treskow skrywają romantyczną tajemnicę i mają siłę uzdrawiania.
Na opowieść o
pałacu w Radojewie składają się trzy elementy: Radojewo, park i rodzina von
Treskow. Bez nich historia jest niepełna i pozbawiona nutki romantycznej grozy.
A to ona właśnie sprawia, że okoliczni mieszkańcy z Radojewa i pasjonaci tematu
mówią o tym miejscu z pełną ekscytacją i nutką nostalgii. Bo kiedy spojrzy się
na rycinę z epoki i porówna z aktualnym widokiem niszczejącego dobytku pruskiej
rodziny, trudno nie poczuć żalu. Tym bardziej że obiekt szczęśliwie uchronił
się przed skutkami wojny. Zniszczyła go ludzka chciwość. Dziś to de facto pusta
bryła budynku.
- Wymieciono
dosłownie wszystko. Kable ze ścian nawet poznikały. Zostały tylko kaflowe
piece, ale i tak nie w pełnej formie, bo żelazne okucia czy drzwiczki
pokradziono. Z dobytku von Treskow niewiele już zostało
- mówi nam
jeden z pracowników budowlanych, którego spotykamy. Zabezpiecza obiekt przed
dalszą dewastacją.
W ostatnim
czasie na budynku pojawiły się za to różowe napisy. Takie co mówią, by czcić
Chrystusa i „jeb*ć” szatana. Niestety, wraz
z fotoreporterem nie możemy wejść do środka, by zobaczyć dziedzictwo von
Treskow w pełnej okazałości. Budowlańcy zamurowują okna, by kolejne osoby
nieproszone nie wchodziły się do pałacu. Robią to na zlecenie urzędu miasta,
który jest właścicielem obiektu. Pytam więc, jak wygląda wnętrze, bo przez
drzwi dostrzegam tylko szerokie, piękne, drewniane schody.
- W sali, która
była chyba balową w suficie jest ogromna dziura, podłoga na pierwszym piętrze
jest zerwana. Z kolei w pomieszczeniach piwniczych znaleźliśmy pełno
strzykawek. To miejsce musiało być kiedyś piękne, ale dziś jest bardzo
zniszczone i zaniedbane. Czy opłaca się odrestaurować ten budynek? Pochłonie to
przynajmniej 3 miliony złotych
- mówi
budowlaniec.
I chociaż teren
pałacu jest ogrodzony, to wchodzimy do parku, by szukać dalej śladów po
pruskich dziedzicach. Do parku, który od lat przypomina już las.
Napoleon w Radojewie
Pozostałości po
rodzinie von Treskow rozsiane są po całej Wielkopolsce. Niektórzy żartują, że
senior rodu lubił zabawę, doczekał się sporego potomstwa, a więc koniecznością
było zapewnienie każdemu z dzieci domu. Von Treskowie na ziemiach Wielkopolski
w połowie XIX wieku stawiali więc ochoczo w co drugiej wsi pałacowe
zabudowania. Niestety, spora ich część przez lata zatraciła swój pierwotny
charakter, inne popadły w ruinę.
O pałacu w
poznańskim Radojewie nie można pisać w oderwaniu od bliźniaczego, trochę
większego w Owińskach w gminie Czerwonak. Te twa obiekty oddziela Warta, jednak
niegdyś łączył je nie tylko widok, co także możliwość przeprawy promem. Dziś
obydwa niszczeją.
Tereny, na
których powstały obiekty przez ponad pół tysiąclecia należały do zakonu
Cysterek z Owińsk. Po drugim rozbiorze Polski i kasacie zakonu przeszła na
własność rodziny von Treskow. Klasycystyczny pałac w Owińskach (główna siedziba
rodu), wzniesiony został w latach 1804-1806, nieco później wybudowano w
Radojewie pałac letni. Oba ponoć są projektu Karla Fridricha Schinkla na
zlecenie seniora rodu, Ottona Zygmunta von Treskow. Pruski bankier chciał
wykorzystać w pełni walory widokowe Radojewa.
Wieść gminna
niesie, że senior rodu miał nawet wpływy u samego Napoleona, który zatrzymał
się u niego w drodze do Owińsk. Podróż te opisuje Dezydery Chłapowski. „13
grudnia 1806 r. cesarz kazał jechać, naprzód koło Winiar - tam stawał kilka
razy i okolicę przepatrywał, potem polami i przez błoto, w którym ledwie że z
koniem nie ugrzązł, a eskorta za nim przejechać już nie mogła. Tak z nami i z
dwoma szaserami francuskimi zajechał do Radojewa, przewiózł się na promie do
Owińsk i tam klasztor próżny oglądał”.
- Pierwotnie
pałac w Radojewie wzniesiony został na planie litery „H”. W połowie XIX w.
nastąpiła zmiana funkcji pałacu z myśliwskiego na stałą siedzibę rodziny von
Treskow. Pałac przebudowano, wykonując nad całością dwuspadowy dach z
naczółkami. We wnętrzu zachowały się częściowo posadzki, stolarka drzwiowa,
balustrada schodów i kominki
- opowiada Lech
Rugała z poznańskiego oddziału PTTK. - Myślą przewodnią było połączenie obu
obiektów osią kompozycji widokowej. Z okien salonu pałacu można było dostrzec
pałac i klasztor w Owińskach (oddalony ok. 3 km w linii prostej), a położony na
przeciwległym brzegu Warty - dodaje.
Otto Zygmunt von Treskow pałac w
Radojewie przekazał jednemu ze swoich synów: Henrykowi, który doczekał się
trzynaściorga dzieci.
- W Owińskach natomiast
zamieszkał kolejny z braci. Ponoć wysyłali sobie sygnały alfabetem Morse’a
lampą naftową. Ponoć podziemne korytarze prowadziły z Radojewa do Owińsk. Ale w
latach 60. je zamurowano. Von Treskowie żyli tutaj do zakończenia się II wojny
światowej, 1945 toku. Teść opowiadał mi, że jeden z potomków był generałem u
Hitlera, kolejny strzelił sobie w nogę, by nie iść do niemieckiego wojska -
opowiada Zygmunt Jankowski, mieszkaniec Radojewa.
Dwieście lat
po wizycie Napoleona, Radojewo nie jest już wsią a stanowi część Poznania.
Formalnie, bo w praktyce wciąż wyczuć można w tym miejscu wiejski klimat.
Twórca
ogrodów w Poczdamie
Dopełnieniem kompleksu w
Radojewie jest park, o którym miejscowi lubią snuć niesamowite opowieści. -
Właściwie ten park wychował piątkę moich dzieci - śmieje się Teresa Celińska,
która do Radojewa sprowadziła się 46 lat temu.
Piętnastohektarowy park
krajobrazowy urządzono na wschód od pałacu, w kierunku rzeki. Dziś ten teren
należy do Nadleśnictwa Łopuchówko. Sporządzenie projektu i urządzenie parku
podobno powierzono królewskiemu ogrodnikowi z Poczdamu - Piotrowi Lennn’e. -
Chociaż nie ma co do tego pewności, badacze się o to spierają. Faktem jest, że
park stylizowany na ogród angielski założyli pracownicy projektanta z Poczdamu,
a on je akceptował - opowiada Tomasz Sobalak, nadleśniczy.
W parku wytyczono sieć alei,
znajdowały się tam trzy zbiorniki wodne: górny staw i dwa stawy dolne,
utworzono koliste place na przebiegu alejek. Oczka wodne
zaprojektowano kaskadowo, a na jednym ze wzgórz zbudowano romantyczną ruinę,
przypominającą pozostałości zniszczonego gotyckiego zamku. Wpisywało się to
wówczas w romantyczną modę powrotu do gotyku. Dziś na ruiny mówi się, że to
miejsce dumania.
Z czasem w parku powstał tam też
mały leśny cmentarz rodzinny, który obecnie ma status najstarszego cmentarza
ewangelickiego w Poznaniu. Przy grobie ostatniego właściciela
Radojewa - Henryka - jego potomkowie ustawili pamiątkową tablicę z napisem:
„Zatrzymaj i pamiętaj o zmarłych i ofiarach bezsensownych i destrukcyjnych
wojen”. Co roku 1 listopada na grobach pojawiają się znicze przyniesione przez
okolicznych mieszkańców
Ludzie mieszkający w Radojewie
czują niesamowitą moc bijącą od parku. Krążą legendy, że
potomkowie von Tresków byli masonami i zawarli pakt z diabłem, a pod osłoną
nocy można zobaczyć ich duchy.
- Niegdyś w lesie znajdowały się, zresztą nadal
są, ale zarośnięte, kręgi mocy - czakry, które obsadzone były lipami. Według
wierzeń każdy krąg uzdrawiał
- opowiada Teresa Celińska.
Dziś patrząc na krajobraz za
pałacem trudno sobie wyobrazić, że to był jeden z najpiękniejszych parków w
Wielkopolsce. Zarośnięty bardziej przypomina las. Zniszczeniu uległa prawie
cała architektura ogrodowa. Jest w nim jednak wiele do podziwiania z
przyrodniczego punktu widzenia. W okresie przedwiośnia zobaczyć można jeden z
najmniej znanych symboli wiosny - ranniki. Złoty dywan tych malutkich kwiatów z
rodziny jaskrowatych można ujrzeć, spacerując wśród sędziwych dębów, wiązów i
jesionów.
- Ranniki to nie jedyna atrakcja
radojewskich lasów. Wśród malowniczych pagórków i wzniesień morenowego
krajobrazu doliny Warty kryje się rezerwat „Kokoryczowe wzgórze”. Swoją nazwę
zawdzięcza kwitnącej na wiosnę kokoryczy - mówi Tomasz Sobalak. - Ze względu na niezwykle walory przyrodnicze tego miejsca cały obszar
został wyłączony przez leśników z użytkowania gospodarczego, jako ekosystem
reprezentatywny - dodaje.
Na terenie parku znajduje się też
najstarszy w mieście okaz jesionu.
Miasto
sprzedaje pałac
Jak to się stało, że zarówno
pałac, jak i jeden z piękniejszych wielkopolskich parków popadły w ruinę?
Rodzina von Treskow uciekła stąd
w 1945 toku, tereny te zostały przejęte wówczas przez Skarb Państwa. W latach
1945-1973 w pałacu mieściła się szkoła, a następnie, w 1960 roku, budynek
zasiedliły rodziny byłych pracowników majątku i szkoły. Od 2004 roku obiekt
stoi pusty. Pomimo że pałac został wpisany wraz z otaczającym
go parkiem na listę zabytków - zrujnowany, pozbawiony dachówek, budynek z
zabezpieczonymi blachą oknami, nie przypomina dawnej siedziby pruskiej
arystokracji.
- Pamiętam jeszcze, jak na
terenie pałacu odbywały się dożynki, młodzież biegała po parku. Nie wiem, jak
można dziś to miejsce traktować jak puszczę - mówi Teresa Celińska.
- Urodziłem się w Radojewie w 1952 roku, gdy
nasza wieś była wsią i miała 170 mieszkańców. Chodziłem do szkoły w pałacu,
dopóki jej nie zlikwidowano. W środku była biblioteka, a klasy, zwłaszcza
starsze, były łączone. Potem zamieszkali tu nauczyciele. Był nawet fotograf z
Jugosławii, który jako jedyny we wsi miał antenę, by radia słuchać. W parku
natomiast było zrobione boisko do siatkówki
- wspomina Zygmunt Jankowski.
Urząd miasta
Poznań, właściciel obiektu chce budynek wystawić na sprzedaż. Z kolei nadleśnictwo ma w planach stworzenie
ścieżki edukacyjnej w parku w ramach wspólnego projektu ze spółką energetyczną
Enea.
- Zgodnie z decyzją prezydenta
Poznania sprzedaż tej nieruchomości jest wstrzymana do czasu uchwalenia
miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Sprzedaży,
podlegać będzie wyłącznie budynek pałacu, zabudowania pomocnicze i wyłącznie
grunt wokół budynku, teren zielony (parkowy) wokół działki nie - mówi
Paweł Diakowicz, z-ca dyrektora Wydziału Gospodarki nieruchomościami UP.MP.
Z kolei projekt planu obecnie
znajduje się na etapie kolejnego opiniowania i uzgadniania.
- Pałac i park pałacowy jest wpisany do
rejestru zabytków. Obszar pałacu jest przeznaczony pod teren zabudowy
mieszkaniowej jednorodzinnej lub usługowej, zaś park wskazany jest jako teren
lasu
- tłumaczy Łukasz Olędzki z
Miejskiej Pracowni Urbanistycznej.
Inaczej widzą przyszłość pałacu
mieszkańcy i Rada Osiedla Radojewo.
- Mieszkańcy
chcą, by budynek został miejski, by powstało tam przedszkole, zwłaszcza że na
Radojewie/Morasku nic nie ma, a północ Poznania coraz bardziej się rozbudowuje.
Ja z kolei widziałbym tam raczej dom opieki dla seniorów - mówi Wiesław Rygielski
przewodniczący Zarządu Osiedla Radojewo. Zapowiada jednocześnie walkę o obiekt.
- Na 29 sierpnia zaprosiliśmy na Morasko radnych miejskich z naszego okręgu
wyborczego. Nie podoba nam się, wyprzedawanie przez miasto wszystkiego jak leci
- dodaje Rygielski.
Nie tylko Radojewo popadło w
niełaskę. Także rezydencja von Treskow w Owińskach, należąca
dziś do gminy Czerwonak jest zdewastowana. Od 2012 roku gmina próbuje obiekt,
wraz z parkiem, sprzedać.
zdjęcie: jedno z 18 zdjęć zamieszczonych w wydaniu elektronicznym Głosu Wielkopolskiego +
zdjęcie: jedno z 18 zdjęć zamieszczonych w wydaniu elektronicznym Głosu Wielkopolskiego +
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.