Niby trochę latał nad Radojewem i Moraskiem, jednak wyłącznie w porze w dziennej, kiedy mało kto dosypuje węgla czy dorzuca drewna do pieca/kotła. Tym bardziej nikt nie pali w kominkach. Wynik kilku godzin pracy drona jest bardzo, bardzo niesatysfakcjonujący. Przecież wszyscy wiemy, że kopcących kominów, a nie wiemy co jest spalane, jest u nas wiecej.
Z nieoficjalnych informacji wiemy, że ukarano mandatem jedna osobę w Radojewie. Paliła porąbanymi meblami.
Niestety zespół patrolu Straży Miejskiej i drona nie za bardzo chciał współpracować i sprawdzać miejsca wskazywanej podejrzanej emisji zanieczyszczeń do powietrza. A takich choćby w Morasku nie brakuje.
Skontrolowano m.in. niezwykle aktywny (w dym) komin warsztatu samochodowego na ul. Morasko oraz ciąg domków wzdłuż torów przy końcówce ul. Nad Różanym Potokiem (te nieliczne, które lekko kopciły). wyniki - negatywne. Ogólnie efektywność lotów drona nad Poznaniem jest nieprawdopodobnie niska. Latanie w dzień ma wymiar jedynie ostrzegający i nieco odstraszający. I nic więcej.
Wnioski są takie jakie ja, koordynator Koalicji Antysmogowej Bye Bye Smog w Poznaniu (vide facebook), twierdzę od dawna - Poznaniacy bardzo rzadko palą śmieciami. A ci co palą robią to ... po zmroku.
Generalnie: Poznaniacy jeśli palą paliwami kopalnymi to palą normalnej jakości, a czasem nawet zbyt kalorycznym węglem, ale w kiepskich, nienormatywnych urządzeniach grzewczych, i to bardzo złą, zwyczajową techniką.
Chyba warto będzie zrobić dla mieszkańców Moraska i Radojewa pokazy i instruktaż prawidłowego palenia w piecach i kotłach, jeszcze tej zimy. Pokazać jak palić nisko emisyjnie (prawie bezdymnie) i oszczędzając nawet 30% paliwa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.